Restauracja Lubczyk, ul. Krakowskie Przedmieście 10, Lublin – ZAMKNIĘTE
Restauracja Lubczyk przejęła lokal po Nowy Świat Pub&Restauracja, w którym również mieliśmy okazję jeść, ale nigdy nie doczekał się recenzji. Może i dobrze, bo była to raczej krótka historia w lubelskiej gastronomii. Lubczyk ma dwa poziomy, górny barowy ma również kilka stolików. Na dole jest duża sala, na której organizowane są też uroczystości. Świetne miejsce na szybkiego drinka, jak i rodzinny obiad.
Na naszą decyzję o spotkaniu ze znajomymi, którzy mają córkę w tym samym wieku, co Maja, wpłynęło przede wszystkim to, że na dole mają bardzo duży kącik dla dzieci! Niestety wśród lokali w centrum Lublina to tylko jedno z 2-3 miejsc. Jeśli się mylę, to dajcie znać w komentarzach.
Podczas pierwszej wizyty ze znajomymi zamówiliśmy krem z dyni z oliwą truflową i pieczywem (8 zł), żeberka pieczone z warzywami korzennymi w miodzie (26 zł) i tagliatelle z krewetkami, pomidorkiem cherry, czosnkiem i natką pietruszki (25 zł). Do picia piwo Lubczykowe ciemne (6 zł) oraz lemoniadę Pani Gilowa o smaku czarnego bzu (9 zł).
Zupa była bardzo dobra, rozgrzewająca i aromatyczna – przyjemny początek degustacji. Następnie oboje dostaliśmy swoje dania: mąż żeberka, a ja makaron. Nie ukrywam, że byłam bardzo zaskoczona, makaron był czarny, a nigdzie nie ma o tym informacji! Krewetki maciupkie i jakieś poskręcane, a sos winno-maślany praktycznie niewyczuwalny. Makaron wyglądał trochę jak danie na Halloween. Przykro, że taka potrawa wyszła z kuchni, zwłaszcza patrząc na pozostałe talerze. Za to żeberka były przepyszne! Spora porcja, duża ilość dobrej jakości dodatków i świetnie upieczone mięso. Zdecydowanie warto zamówić to danie.
Po makaronie postanowiłam poprawić sobie humor szarlotką na ciepło z lodami (14 zł). Szarlotka bardzo smaczna, a duża ilość dodatków sprawia, że to solidny deser i pewniak w karcie. Lemoniada dobra i mało słodka, z fajną, naturalną kwaskowatością. O piwie nie ma za bardzo co pisać, bo niestety jest to jedno z tych, które oferują restauracje w Lublinie, jako jakiś twór nawiązujący do nazwy lokalu. Szkoda, bo na rynku jest dostępny spory wybór piw rzemieślniczych.
Podczas drugiej wizyty razem z koleżankami spróbowałyśmy innych dań z karty. Kinga zamówiła penne (w karcie jest spaghetti, ale bez problemu udało się zmienić) bolognese z boczkiem oraz mięsem duszonym na czerwonym winie (23 zł). Razem z Dorotą wybrałyśmy sałatki: ona zdecydowała się na sałatkę z boczkiem i jajkiem sadzonym (23 zł), a mnie skusiła sałatka z grillowaną wołowiną i sosem żurawinowym na rukoli (24 zł). Do picia dziewczyny wybrały lemoniady, a ja piwo Lubczykowe ciemne (6 zł).
Moja sałatka była średnim wyborem, spora ilość dość ostrej w smaku rukoli zdominowała to danie. Kwaskowata żurawina również przykryła smak całkiem dobrze przygotowanej wołowiny. Nie dokończyłam swojej porcji. W przypadku piwa niestety nic lepszego nie mają w karcie.
Jeśli chodzi o samo wnętrze, to mieszają się w nim elementy z poprzedniego lokalu oraz nowe, jasne kolory obecnej restauracji. Wygląda to tak sobie, bo o ile poprzednie ciężkie i ciemne kolory pasowały do barowego i muzycznego klimatu, tak teraz trochę gryzą się z bielą i zielenią.
Podczas obu wizyt widać było, że obsługa jest trochę niepewna i nieco roztargniona. Ale jednocześnie miła i szybko starali się naprawić pomyłki i dbać o klienta (czasem aż za bardzo). Fajnie, że nie robią problemu z rozbiciem rachunku nawet przy siedmioosobowej grupie, ale przydałoby się więcej pewności siebie w bezpośrednim kontakcie.
Lubczyk to dobra opcja na obiad z dziećmi w centrum miasta z uwagi na duży kącik dla dzieci. Warto raczej trzymać się bardziej prostych/tradycyjnych dań i pewniaków z karty, jak np. żeberka czy zupy.