Nie ukrywam, że gdy zgłaszałam przepis do konkursu „Pokochaj olej rzepakowy na Wielkanoc” nie miałam nadziei na główną nagrodę, czyli warsztaty z Grzegorzem Łapanowskim (chociaż wejściówek było aż 20!). Jednak los, a właściwie jury konkursu chciało inaczej i 20 maja po raz pierwszy miałam okazję poznać Food Lab Studio w Warszawie.
Piękne wnętrze, przygotowane tematycznie – aż chciało się brać no pracy. Na zmęczonych podróżnych i lokalsów, którzy nie zdążyli zjeść śniadania, czekał zastawiony stół oraz spory wybór napoi. Każdy zdążył się posilić i porozmawiać z dawno niewidzianymi znajomymi. Dla mnie to była również okazja do poznania nowych osób, bo przyznam szczerze, że kojarzyłam tylko 2-3 osoby z całej grupy.
Początek należał do Grzegorza Łapanowskiego – ależ on potrafi opowiadać o jedzeniu! Bardzo przyjemnie słuchało się jego spostrzeżeń i doświadczeń w pracy z olejem, i tłuszczami w ogóle. Pokrótce przedstawił nam jakie będzie menu i jak zostaniemy podzieleni.
Szybko wzięliśmy się do pracy, szefowie nadzorowali pracę, pilnowali i wydawali polecenia – jednym słowem każdy wiedział co ma robić.
Rozpoczęła się wydawka przystawek, a za nimi pierwszych dań. Troche pokazu było przy smażeniu polędwicy z dorsza i steku. Na koniec musiał być deser: oczywiście czekały na nas pyszne i dobrze nadziane pączki.
Powyżej widzicie efekt naszej pracy:
- Spring rollsy ze świeżo zrobionym, domowym majonezem, ziołami, liśćmi nasturcji i bratkami.
- Śledź z olejem rzepakowym i olejem szpinakowym, piklowaną czerwoną cebulą i dressingiem.
- Dorsz smażony na głębokim oleju w cieście naleśnikowym, podany z kolorowym majonezem, chipsami z topinamburu i pietruszki oraz świeżą kolendrą.
- Mój prywatny hit: Smażony dorsz, blanszowane szparagi, karmelizowane pieczarki, majonez oraz pasternak. Niebo w gębie!
- Rostbef sous vide przygotowany przed warsztatami (55°C, 2 godziny). Został wysmażony dla dodania smaku, podany z puree z pietruszki z oliwą truflową, młodymi liśćmi botwinki, kaparami, sałatą rzymską z olejem rzepakowym, ziołami i sokiem z cytryny. Te smaki uzupełniła piklowana cebula, szczypior i idealny sos długo gotowany na kościach cielęcych z winem.
- A na deser były pączki.
Jednym słowem bardzo przyjemne i przede wszystkim smakowite warsztaty. Dużo pracy na produkcie i intensywne działanie – to lubię!