Nalewka z kwiatów czarnego bzu to mocny, ale niezwykle aromatyczny trunek. Łączy w sobie słodycz i wspomnienie pierwszych wiosenno-letnich kwiatów. Przepis wypatrzyłam rok temu u Adriany z bloga Pora Coś Zjeść. Nalewka również pochodzi z tamtego roku.
Kwiaty czarnego bzu, podobnie jak inne kwiaty jadalne, należy zbierać w pewnych i wolnych od zanieczyszczeń miejscach. Najlepiej z dala od ulic i zabudowań. Wybierzcie się gdzieś za miasto i wtedy poszukajcie. Na zdjęciu nalewce towarzyszą owoce czarnego bzu, więc żeby to Was nie zmyliło 😉
Składniki:
- 50 baldachów kwiatów czarnego bzu
- 2 cytryny
- 1 kg cukru
- 1 l wody
- 1 l spirytusu
Wykonanie:
Kwiaty zbierać w słoneczny i ciepły dzień, następnie rozłożyć je na białym papierze, by wszelkie chowające się w nich owady miały szanse uciec. Baldachy pozbawić łodyżek, ponieważ mogą wprowadzić niepotrzebną gorycz do nalewki. Należy obciąć je jak najbliżej kwiatów. Kwiaty wrzucić do dobrze wymytego 5 litrowego słoika lub gąsiorka wrzucić kwiaty, dodać sparzone cytryny pokrojone w plastry.
Z wody i cukru zagotować syrop, a następnie odstawić do ostudzenia. Ostudzonym syropem zalać kwiaty i cytryny (muszą być całkowicie zakryte), słoik przykryć gazą i postawić w słonecznym i ciepłym miejscu na tydzień. Po tygodniu powstały syrop przecedzić przez sitko wyłożone gazą, dodać spirytus, wymieszać i szczelnie zakręcić. Nalewkę odstawić na miesiąc, ale co 3 dni potrząsać zawartością słoika.
Po miesiącu przefiltrować ją przez bibułę filtracyjną (np. filtr do kawy), rozlać do butelek i zakręcić. Nalewka powinna odstać jeszcze co najmniej miesiąc w ciemnym i chłodnym miejscu.
[…] Inspirowałam się przepisem Pasji Smaku. […]