Restauracja BelEtage (IBB Grand Hotel Lublinianka), Krakowskie Przedmieście 56, Lublin
To kolejna moja wizyta w tej restauracji, a o poprzedniej degustacji możecie przeczytać TUTAJ. Niedawno razem z Martą i Julianną miałam również okazję wziąć udział w Wieczorze Przyjaciółek Lublinianki, więc sami rozumiecie, że z hotelem, jak i restauracją łączą nas bardzo miłe stosunki.
Letnie menu w restauracji BelEtage zagościło kilka dni temu, więc są to prawdziwe nowości! A w nim owoce, grzyby i inne sezonowe produkty.
UWAGA! Dzięki uprzejmości hotelu i restauracji na hasło „BLOG” macie – 10% rabatu na dania do końca sierpnia!
Powitał nas osobiście Szef Kuchni – Artur Góra, więc była możliwość porozmawiania o karcie, smakach i inspiracjach. Duży plus za takie bezpośrednie spotkania z Klientem 🙂
Letnia karta jest bardzo interesująca, z racji tego, że mieliśmy pełną dowolność w wyborze dań to decyzje nie były łatwe. Postanowiłyśmy wziąć w miarę możliwości różne dania, by mieć jak największą szansę do pełnej oceny. W karcie znajduje się 11 nowych dań, a całość prezentuje się następująco:
Ostatecznie zdecydowałam się na zupę kurkową, stek T-bone oraz deser w postaci gotowanej gruszki podanej z lodami. Do ostatniej chwili biłam się z myślami czy nie zamówić pierogów z kaczką lub okonia, ale jeszcze mam zamiar wrócić na te dania. Ostatecznie zamówiły je Marta i Julianna i podobno oba dania były pyszne!
Na początek wszyscy otrzymaliśmy amuse-bouche, którym był kremowy pasztet na grzance z dodatkiem malin i borówek. Grzaneczka do poprawy, bo trochę mało w niej smaku, ale pasztet z owocami bardzo dobry. Zupa smaczna i delikatna, ze sporą ilością świeżych kurek – bardzo przyjemny początek. Warzywa w tempurze zamówiła Julianna, ale miałam okazję ich spróbować – były naprawdę świetne, chętnie jeszcze na nie wrócę, chociaż tofu dalej mnie do siebie nie przekonuje. Po pierwszych daniach otrzymaliśmy coś na oczyszczenie kubków smakowych – smoothie z kiwi, selerem naciowym i pietruszką, z mocno wyczuwalnym selerem na finiszu, spełniło swoje zadanie.
T-bone mnie pokonał! Ogromny stek z pewnością zadowoli każdego fana mięsa i jest zdecydowanie warty swojej ceny. Został przygotowany zgodnie z zamówieniem, czyli medium rare. Dodatki w postaci pieczonych ziemniaków i marynowanej papryki były smaczne. Filetów z okonia morskiego, podanych ze szpinakiem z mleczkiem kokosowym i dzikim ryżem nie jadłam, ale Julianna opisała to danie tak: „Soczyste maślane filety okonia z chrupiącą skórką smakowały doskonale, a dziki ryż i szpinak z mleczkiem kokosowym dobrze dopełniały całość. Na talerzu znalazły się również czerwone i białe porzeczki, które swoją kwasowością były świetnym dopełnieniem całości.” Marta zamówiła pierogi z kaczką, sosem szałwiowym i borówkami i stwierdziła, że to prawdziwy hit!
Na deser wszyscy zamówiliśmy to samo, czyli gruszkę gotowaną w winie z przyprawami, podaną ze smażonymi lodami w migdałowej panierce i karmelizowanymi śliwkami. Nie da się ukryć (i sami musicie przyznać mi rację), że prezentuje się świetnie, a pomysł z lodami jest naprawdę ciekawy! Owoce były idealnie przygotowane, wszystko niezwykle aromatyczne, a lody dopełniły całości. Chociaż dla mnie to bardziej jesienna propozycja niż letnia to napiszę Wam jedno: zamawiajcie koniecznie!
To była bardzo pyszna wizyta, poczułyśmy się naprawdę ugoszczone. Zdecydowanie polecam Wam wizytę w restauracji BelEtage (pamiętajcie o rabacie)!