Nigdy nie byłam na takiej prezentacji/kiermaszu czy jarmarku. Niby mieszkam na Roztoczu, a w czasie od wiosny do jesieni takich imprez jest naprawdę sporo, to nigdy się nie składało, żeby pojechać. Pewnego dnia jednak zasiadłam przed komputerem i wyszukałam wszystkie takie imprezy, mające się odbyć w ciągu 2-3 miesięcy. Na pierwszy raz padł Sułów – oddalony od mojej miejscowości o 16 km.
Prezentacja produktów regionalnych miała miejsce 21 lipca o godzinie 18:00 i odbyła się w ramach „Festynu Rodzinnego”, który przez cały weekend odbywał się w Gminie Sułów. O wydarzeniu dowiedziałam się dzięki niezastąpionemu Facebook’owi i udostępnionemu plakatowi przez mojego kolegę. Później okazało się, że plakaty były rozwieszone także w mojej gminie, ale prawdopodobnie nie zauważyłabym ich na czas.
Stoiska były zaledwie 3, ale dość ciekawe. Oczywiście dla osób, które odwiedzają większe imprezy tego typu, nie będzie to nic nowego, ale dla mnie, jak na początek wystarczyło. Wszystkie stoiska cieszyły się dużym zainteresowanie, a potrawy, choć co jakiś czas dokładane, szybko znikały z tacek. Wszystko można było kupić za 0.50 -1 zł. Panie przygotowały szeroki repertuar produktów.
Zaraz po przyjeździe powitał nas taki widok…
Fascynujące samochody były wdzięcznym obiektem do fotografowania.
Trochę żałuję, że nie byliśmy na rajdzie, ale nadrobimy za rok 🙂
Pierwsze stoisko przygotowało Stowarzyszenie „Nasz Sułowiec”
Zajadający się uczestnicy „Festynu Rodzinnego”
Uśmiechnięte panie ze Stowarzyszenia
Trudno było się na coś zdecydować 🙂 Chyba z 15 minut stałam i patrzyłam się na te wszystkie smakołyki 🙂
Zainteresowanie stoiskiem Stowarzyszenia Rozwoju Miejscowości Deszkowiece II „Wieź Pokoleń”
Placki z fajerki także smakowały 🙂
Kaszaczek i faszerowany ziemniak – pyszne 🙂 choć ziemniak nieco zimnawy
Zupa gospodarza – coś na kształt meksykańskiej (mało regionalna) i niezbyt ciepła.
Pierogi z bobem i mięsem – niestety zimne.
Było w czym wybierać…
I jeszcze więcej dobroci…
Panie ze Stowarzyszenia Promocji i Rozwoju Gminy Sułów.
Rajdówka i kolejne faszerowane ziemniaczki
Pyszna nalewka i tradycyjny chleb ze smalcem i ogórkiem.
A te ciastka zabraliśmy do domu: makowiec, wuzetka, amoniaczek, sernik z jagodami i pewex 🙂 Niestety nie zdążyłam spróbować sernika z brzoskwiniami – za szybko zniknął z tacy.
Fajny pomysł i wykonanie. a przyszłość dobrze by było wykombinować coś do podgrzewania potraw, albo odpuścić sobie takie, które z reguły powinny być podane na ciepło. I więcej promowania takich wydarzeń, więcej promowania!