Dzień wcześniej na Moście Kultury w Lublinie odbył się Piknik Smakoszy. To pierwsza tego typu inicjatywa i gratuluję dziewczynom pomysłu i organizacji. Sama niestety nie dałam rady, bo w ostatnim czasie mam nadmiar obowiązków. W zamian za to udało mi się wyrwać na jeden dzień do miasta wojewódzkiego, w którym od czwartku trwał Jarmark Jagielloński.
Przyznaję, że uwielbiam tego typu imprezy. Lubię nacieszyć wzrok różnymi gadżetami, porcelaną, rzemieślniczymi wyrobami, a kubki smakowe swojskim chlebem, nalewkami czy ciastami. Za każdym razem staram się także kupić coś do kuchni, albo dla bliskich. Tym razem wróciłam z naczyniem do zapiekania, żytnim chlebem litewskim i kwasem chlebowym.
Próbowałam miodu pitnego, piwa jasnego z restauracji Sielsko Anielsko, napoju Molo-Molo (czyli nic innego jak wody z miodem i cytryną), chleba litewskiego i pierogów św. Jacka. Po drodze wstąpiliśmy także do Browaru Grodzka 15, ale o tym następnym razem.
Na ostatni dzień Jarmarku przypadła bardzo piękna pogoda, więc i goście dopisali. Zainteresowanie było ogromne, co pokazuje, że jest zapotrzebowanie na takie wydarzenia. Nie tylko w mniejszych miejscowościach, ale także w dużych miastach.
Was zostawiam z moją fotorelacją:
później rozkręcili fajną zabawę na deptaku |
Moje ukochane miasto, szkoda że teraz tak daleko od niego mieszkam 🙂
Byłam, widziałam, też zrobiłam zakupy, głównie spożywcze.Genialna impreza
żałuję że nie mogłam. być. Nie piłam nigdy miodu pitnego a bym spróbowała. Po prostu, żal że nie przyjechałam. Mam nadzieję, że w przyszłym roku nadrobie 🙂
albo jedź jeszcze w tym na Europejski Festiwal Smaku (5-8 września) 🙂
akurat 4 mam dentystę, jak mi wyrwie zęba to będę wyeliminowana na kilka dni z życia