I to nie w pięknym kraju na Półwyspie Iberyjskim, ale u nas w Polsce. Zmęczeni corocznymi balami, trochę przeziębieni postanowiliśmy spędzić Sylwester we dwoje w naszym mieszkaniu.
Nie chcieliśmy jednak nudnego zestawu przystawkowego, więc zdecydowaliśmy się na wersję hiszpańską. W lodówce i szafce oczekiwały dobre rzeczy przywiezione przez Męża jakiś czas temu z Majorki. Dzięki temu mieliśmy prawdziwe, lokalne produkty.
W menu pojawiły się:
- grzanki z Jamón serrano (szynka), chorizo, marynowanymi cebulkami, czarnymi oliwkami i marynowaną papryką
- talerz z plastrami sera pleśniowego (akurat mało hiszpański, ale bardzo lubię), szynką serrano i chorizo
- miseczki z czarnymi i zielonymi oliwkami z pestkami
- tapas w postaci smażonych na oliwei pieczarek z czosnkiem i sokiem z cytryny
- smażona ciecierzyca z chorizo, marynowaną papryką i natką pietruszki, podana z grzankami
- Sangria z plastrami cytryny i pomarańczy
Oczywiście nie zabrakło szampana (u nas akurat bezalkoholowy), chipsów, soków owocowych i owoców.
Nie zapomniałam o jakże ważnej dekoracji, która również wzbudzała hiszpańskie skojarzenia:
- czerwony obrus
- kamionkowe miseczki i talerzyki
- papierowe mini flagi Hiszpanii
- świeczki
- butelki z tradycyjnymi, hiszpańskimi alkoholami
Jak widać niewielkim nakładem finansowym można odmienić sylwestrowy wieczór we dwoje, nie ograniczając się do tego co proponuje telewizja i nasza nieprzygotowana lodówka. Warto mieć pomysł, a dzięki niemu ten wieczór może stać się jeszcze fajniejszy!