Za nami trzecia edycja Pikniku Smakosza w Lublinie, która odbyła się 9 sierpnia. Tym razem było upalnie, dlatego bez problemu mogliśmy rozstawić się na Moście Kultury. W tym roku oprócz własnego stoiska pełniłam rolę współorganizatora jako przedstawicielka Lubelskiej Blogosfery Kulinarnej. Ostatecznie na Moście pojawiło się nas pięcioro, oprócz mnie jeszcze Dorota, Marlena, Gosia i Michał. Podjęłam się organizacji tego wydarzenia z prostego powodu: szkoda mi było czegoś, co miało już jakąś historię. Niestety pewne sytuacje sprawiły, że pozostał mały niesmak. Nie chcę jednak tego tutaj rozwlekać, ale ta sytuacja (i kilka innych) z pewnością będzie inspiracją do zupełnie oddzielnego wpisu.
fot. Ryszard Kapłon
Z przygotowaniami do Pikniku miałam sporo problemów, bo kilka tygodni po ustaleniu daty okazało się, że na dzień przed wydarzeniem mamy z Mężem zaproszenie na wesele do naszych znajomych. Kierując się swoim dotychczasowym doświadczeniem postanowiłam nie rezygnować z żadnej z imprez i zwyczajnie spróbować je jakoś pogodzić. Wesele miało się odbyć w mojej rodzinnej miejscowości, więc o pomoc w przygotowaniach poprosiłam Mamę, która uratowała wizję mojego stoiska. Dziękuję! Ostatecznie produkowałyśmy dania w sobotę do południa i w niedzielę od 8 rano. Później pozostał jeszcze dojazd do Lublina, wykończenie burgerów i dojazd na Most, by wszystko wcześniej przygotować.
Moje menu:
- mini burgery z czerwonej fasoli
- mini burgery pieczarkowo-jajeczne
- muffinki budyniowe z malinami
- tarta na kruchym cieście z kwiatami cukinii
- tarta na cieście francuskim z pomidorkami koktajlowymi, żółtą cukinią i kozim serem
- lemoniada z papierówek
- różne przetwory w słoikach: ogórki kiszone, konserwowe, sałatkę białostocką
Okazało się, że roboty było sporo, bo nigdzie nie mieliśmy wyznaczonych stolików, a do tego nikt nic nie wiedział. Dobrze, że wcześniej pojawiły się dziewczyny, więc wspólnymi siłami (oraz towarzyszących nam mężczyzn) przestawiłyśmy dostępne stoliki. Upał bardzo spowalniał naszą pracę, a co gorsza już na kilka minut przed 14:00 zaczęli pojawiać się pierwsi Klienci. Na szczęście szybko opanowaliśmy chaos i mogliśmy zacząć Piknik! Swoje stoisko dzieliłam z Mężem, który przygotował degustację swojego domowego piwa. Zachęcam do polubienia Browaru Vis na Facebook’u! A stoisko obok zajęła firma Polka Food, która miała przepyszne soki, konfitury i syropy.
Jak na taki upał ruch był całkiem niezły, zwłaszcza przez pierwsze 1,5 godziny. Udało mi się sprzedać prawie wszystkie przygotowane smakołyki. Także w tym roku moje mini burgery cieszyły się największym zainteresowaniem. Przyznam, że nie bardzo miałam czas rozejrzeć się po pozostałych stoiskach, bo miałam jeszcze z tyłu głowy świadomość, że warto na żywo promować Piknik w mediach społecznościowych, a to jak sami wiecie zabiera trochę czasu, zwłaszcza z telefonu. Klienci również byli rozmowni, a i nawet Radio Lublin zadało kilka pytań.
Po ponad dwóch godzinach dało o sobie znać zmęczenie, więc spakowaliśmy się i pojechaliśmy do domu. By w końcu odpocząć, ze świadomością całkiem nieźle spełnionego obowiązku.